środa, 27 marca 2013

Trzeci dzień wiosny w Gorcach


Wieje lodowaty wiatr, -15oC wskazuje termometr, a śnieg sięga 1,5 metra (o ile nie więcej). W Tatrach lawinowa czwórka, a na Babiej Górze trójka. Jupiii!!! Witamy wiosnę, a dokładnie trzeci dzień wiosny kalendarzowej i czwarty astronomicznej… Zaraz, zaraz czy wszystko gra? Nie byłabym tego taka pewna, ale za to wiem, że Gorce wyglądają dzisiaj przepięknie i wcale nie żałuję takiego przywitania „wiosny”!




23 marca 2013 r.

Oślepieni przez słońce, które z impetem przedziera się przez szyby autobusu, przegapiliśmy Klikuszową. Na przedmieściach Nowego Targu Mateusz wypytuje gospodarzy o czarny szlak biegnący z Klikuszowej w kierunku Turbacza. Dowiadujemy się, że dzisiejszego dnia nasze pierwsze kroki na szlaku postawimy obok… cmentarza. Pierwsze pola na Pańskim Działku pokonujemy stąpając po mocno zmrożonym śniegu. Ostatni opad został przewiany, co umożliwia nam przyzwoity marsz. Zdajemy sobie sprawę, że w lesie nie będzie tak lekko. Idziemy przecież bez dodatkowych „desek” na butach. Liczymy na siłę naszych mięśni, gdyż chcemy przejść Gorce na wskroś, od Klikuszowej do Rzek. Wchodząc w las rozpoczynający Suchy Dział, natrafiamy na lekko przysypane ślady. Ścieżka jest całkiem nieźle przetarta, prawdopodobnie wczoraj  jechał tędy skuter. Spoglądamy na otaczające nas zaspy i zdajemy sobie sprawę, że mogliśmy mieć niezłą przeprawę…
Drepczemy lekko zapadając się w śniegu, który wygląda dzisiaj jak dzieło jubilerskie. Długie, cienkie kryształki zamarzniętej wody mienią się w mocnym słońcu jak diamenty! Jesteśmy wśród milionów zawieszonych gwiazdek, i to nie tych oddalonych lata świetlne od Ziemi, lecz kilka metrów. W powietrzu dosłownie fruwa gwiezdny pył! Mam ochotę obsypać się śnieżnym puchem jak klejnotami!

Radosny poranek :) Wiosnaaa!!!



Na Matejowej zauważam polankę i niewielką chatkę. Pozwalamy sobie skorzystać z gościnności tego miejsca i siadamy na ławeczce przed stolikiem wystawiając twarze na południe. Mrużąc oczy spoglądamy na ośnieżony łańcuch Tatr. Wiosenne, silne słońce odbijając się od lodowych kryształków, przy szczypiącym mrozie, pieści nasze twarze. To przecież takie naturalne, że 23 marca o godzinie 10.45 jest -10oC ;-). Minuty spędzone w tej aurze, przy batonie i gorącej herbacie z imbirem znikają jak w czarnej dziurze. No właśnie, pora się ocknąć. Czasowo jesteśmy mocno w plecy.

Urocze miejsce przy Matejowej



Możliwie szybkim jak na panujące warunki tempem przechodzimy przez Bukowinę Obidowską (1040 m n.p.m.) i dalej w sąsiedztwie Średniego Wierchu (1122 m n.p.m.) i Solniska (1181 m n.p.m.) – sąsiednich, północnych wzgórz, u stóp których płynie Lepietnica, wędrujemy przez Hrube mając przed oczyma odsłaniający się Turbacz (1310 m n.p.m.). Docierając pod najwyższy szczyt znajdujący się w granicach Nowego Targu – Bukowinę Miejską (1143 m n.p.m.), kończymy wędrówkę czarnym szlakiem. Na polanie wita nas ufundowany przez Koło Łowieckie polowy ołtarz myśliwski, przy którym odbywają się msze św. na rozpoczęcie i zakończenie sezonu łowieckiego. Wędrując dalej żółtym szlakiem, obserwujemy ciemny dym ponad strzelistymi świerkami. Wyobraźnia pracuje, już czujemy nasz gorący żurek w Schronisku na Turbaczu.


Mięciutko...

Ołtarz myśliwski pod Bukowiną Miejską

W stronę Turbacza


Przywiązanie górali do symboliki religijnej i osoby Ojca Świętego Jana Pawła II widać w Gorcach szczególnie mocno. Na Polanie Rusnakowej, tuż przy żółtym szlaku, około 25 minut drogi od schroniska, w zaspach śniegu tonie ozdobiona patriotyczną symboliką kaplica z 1979 roku. Przez jednych określana Kaplicą Matki Boskiej Królowej Gorców, przez innych Papieską, Partyzancką, Pasterską. Drewniany, kryty gontem budynek stoi na planie krzyża Virtuti Militari. Obserwujemy jeden z czterech orłów znajdujących się na oknach kaplicy. Nie posiada korony – jest to orzeł armii polskiej w ZSRR. Kaplicę wybudowano w przeciągu kilku miesięcy, w pośpiechu. Górale pragnęli zdążyć z jej ukończeniem przed pierwszą pielgrzymką Jana Pawła II do Polski. „Pasterzowi Pasterze” – wyrzeźbili nad drzwiami. Niestety, ze względu na brak czasu, Ojciec Święty nie zagościł w niej osobiście. Na słupku widzimy plakat zapraszający na rezurekcję. Od maja do czerwca msze św. odprawiane są tu co najmniej 3 razy dziennie, a najważniejsza ma miejsce w drugą niedzielę sierpnia – Święto Ludzi Gór. Na obrzędy wzywa strzelista dzwonnica, współzawodnicząca wysokościowo z sąsiadującymi smrekami. Kilka minut później, gdy docieramy na Długie Młaki, spotykamy kolejny patriotyczny symbol – brzozowy krzyż odziany w żołnierską rogatywkę z orzełkiem w koronie, owinięty w polskie flagi. Jest to pomnik upamiętniający żołnierzy podziemia niepodległościowego, walczących z latach 1942-1949 z niemieckim najeźdźcą oraz komunizmem.  Turbacz gościł na swoich stokach obozy partyzantów, mieszkających w szałasach, namiotach, a później w ziemiankach. Ostatnie z nich wybudowano pod Czerwonym Groniem w listopadzie 1943 roku, na polecenie por. Krystyna Więckowskiego „Zawiszy" – nowego dowódcy oddziału o kryptonimie „Wilk”. Boże Narodzenie partyzanci spędzili w towarzystwie nowo przybyłego księdza Józefa Kochana „Krzysztofa”, w nowo wybudowanej kaplicy. Kilka dni później niemieckie pociski Wurfgranatpatrone 326 doprowadziły obóz do ruiny. Jednym z partyzantów, którzy utracili swoje obozowisko był Józef Kuraś „Ogień”, którego oddział w połowie 1944 roku wybudował nowe ziemianki nad Łopuszną w Spalonym Potoku.Pamięci żołnierzy Konfederacji Tatrzańskiej, Armii Krajowej, Ludowej Straży Bezpieczeństwa, Zgrupowania „Błyskawica" Józefa Kurasia „Ognia", oddziału „Wiarusy" walczących w Gorcach w latach 1942 – 1949 o Niepodległość Polski i wolność człowieka z niemieckim i komunistycznym zniewoleniem” - można przeczytać na pomniku. Ogień" to postać niezwykle barwna historycznie. Żołnierz, który walecznie stawiał opór armii niemieckiej, a także NKWD, UP, kolaborantom oraz pospolitym przestępcom. Choć przez wielu „Ogień” uznawany jest za bohatera, nie milkną głosy tych, którzy uważają go za bandytę, mordującego i rabującego ludność, ja na przykład Towarzystwo Słowaków

Kaplica Papieska na Polanie Rusnakowej

Długie Młaki. Pomnik żołnierzy podziemia niepodległościowego.


Do schroniska docieramy ok. 1400. Spoglądamy na mapę, długa droga przed nami. Czy aby na pewno rozsądna patrząc na dzisiejsze warunki? Mateusz wyrusza na konsultację z ratownikiem GOPR. Przez lornetkę spoglądają w kierunku Długiej Hali i Kiczory, przez które chcemy dotrzeć do Jaworzyny Kamienieckiej i dalej przez Gorca do Rzek. „Ani śladu ścieżki, szlak kompletnie nie przetarty. Zdecydowanie odradzam tą drogę” – słyszymy werdykt. Czasomierze utwierdzają nas w tym przekonaniu. Głos rozsądku wygrywa, trasa musi zostać zmodyfikowana. Wybieramy czerwony szlak do Starych Wierchów (część trasy z naszego jesiennego wypadu), a potem niebieski do Obidowej. Droga podobno jest dobrze przetarta. W takiej sytuacji wcale nie musimy się śpieszyć, zamawiamy żur. Chwilę później pojedzeni stoimy na tarasie przed schroniskiem i podziwiamy panoramę Tatr. Kieżmarski, Łomnica, Durny, Gerlach, Rysy, Mięguszowieckie, Kozi Wierch i Świnica wyrastają majestatycznie z kołderki obłoków, dalej rozmywają się piękne, szerokie szczyty Tatr Zachodnich. Dzisiaj panuje tam inwersja, chciałabym stać teraz na którymś ze szczytów. Musi być nieziemsko.

Od Kieżmarskiego po Świnicę . Tatry fruną nad chmurami.


Ogołocone z gałęzi drzewa na zachodnim stoku kopuły szczytowej Turbacza wyglądają jak polukrowane w połowie pierniczki. Jakby wielka siła chlusnęła na nie od zachodu lukrem pozostawiając wschodnie pnie brązowe. Pozostając w tematach kulinarnych, przypomniała mi się jedna z gorczańskich legend „O bacy uwarzonym w żentycy”.

Kiedy juhasi wypasali owce na Turbaczu, baca sam warzył mleko w szałasie. W tym czasie nawiedził go harnaś i zapytał o sery owcze. Baca zaniepokoił się wizytą zbójnika i zapytał o jego zgraję. Harnaś odrzekł, że jest sam. Tym samym skłamał. Udając krzątaninę w poszukiwaniu serków, wziął baca nóż i zabił harnasia. Gdy chował ciało w lesie pod świerkowymi gałęziami, spostrzegli go ukryci w zaroślach zbójnicy. Pojmali bacę, spętali sznurem i wrzucili do wrzącego kotła mleka. Chwilę potem na drodze napotkali juhasów wracających z hali. Powiedzieli im, że w bacówce czeka na nich uwarzony w kotle baran. Uradowani pastuszkowie pognali czym prędzej do szałasu… Barana nie znaleźli…

Szczyt Turbacza


Olukrowane drzewa...

Jak pierniczki...

Ścieżka faktycznie jest całkiem nieźle przetarta. Wędrując w zimowej aurze  mamy wrażenie jakbyśmy przemierzali ten szlak pierwszy raz. Otaczające nas zaspy robią niesamowite wrażenie. Pozwalamy sobie na zimowe harce.

Nurkujemy...

Wynurzamy się...

Wyskakujemy...


Pomimo brnięcia w śniegu droga mija dosyć szybko (aż szkoda). Przechodzimy przez Obidowiec (1106 m n.p.m.) i przy Pudziskach rozpoznajemy miejsce, z którego w październiku fotografowaliśmy zachód słońca nad fatrzańskimi i żywieckimi szczytami. Przy Starych Wierchach odkręcamy termos z gorącą, imbirową herbatą i obserwujemy wieczorne Tatry. Rozgrzani od środka skręcamy na niebieski szlak. Gdybyśmy odbili w zielony, dotarlibyśmy do Bukowiny Obidowskiej zamykając pętelkę. Czujemy oddech nadchodzącej nocy. Robi się coraz zimniej, jest chyba około -15oC i wieje lodowaty wiatr. Słońce spada coraz niżej i na pomarańczowo oświetla wierzchołki ośnieżonych smreków.

Średni Wierch w mroźnej scenerii

Wieczór na Starych Wierchach

Ostatnie muśnięcie słońca


Gdzieś za Jaworzyną (943 m n.p.m.) dostajemy prezent na zakończenie dnia. Słońce powoli zniża się nad Babią Górą. Za chwilę wręcz siada na niej i chowa się pozostawiając za sobą krwisto-złote smugi na fioletowo-niebieskim niebie…

Dobranoc...





Dalej odprowadza nas księżyc, który świeci tak intensywnie, że nawet nie odpalamy czołówek. Na białym dywanie obserwujemy nasze cienie. Przez mroźne rozrzedzone powietrze przedziera się bez problemu, znacząc ślady na śniegu niczym lampka nocna. Gorcom mówimy dobranoc, zimowej aurze pewnie jeszcze nie...


W tekście wykorzystano informacje znalezione na następujących stronach:
- Wikipedia

4 komentarze:

  1. białe szaleństwo i ubaw po pachy hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu wiosna (?)!!! ;) Kiedy wybierzecie się z nami na takie harce ? ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. "Długie, cienkie kryształki zamarzniętej wody mienią się w mocnym słońcu jak diamenty! " :D jak poetycko!

    OdpowiedzUsuń

*Autorzy bloga zastrzegają sobie prawo do usuwania komentarzy, które w ich opinii uznane zostaną za wulgarne, obraźliwe i niezgodne z prawdą.