poniedziałek, 14 stycznia 2013

Żegnaj stary, witaj nowy. Przełom w Pieninach


Pieninywapienne pasmo na pograniczu Polski i Słowacji, słynie z majestatycznego przełomu Dunajca, Trzech Koron, reliktowej sosny na Sokolicy i flisaków, spławiających drewniane tratwy pomiędzy strzelistymi masywami. Nam kojarzyć się będzie z przełomem 2012 i 2013 r. na oblodzonych szlakach i imprezą sylwestrową w Szczawnicy.





Rok 2012 się zakończył, jednak nie odszedł w zapomnienie. Mimo, że nastało panowanie 2013, jego poprzednik zostanie w naszych pamięciach na zawsze. W 2012 przecież powstał ten blog, który pozytywnie namieszał w naszym życiu, dlatego też mieliśmy co świętować na jego zakończenie.
Długo nie mogliśmy się zdecydować gdzie i z kim spędzimy ostatnie dni w roku. Wybrać pomiędzy rodzinną zabawą a wyjazdem w góry nie jest łatwo. Gdy okazało się, że możemy wybrać się w góry z dobrymi znajomymi i dodatkowo mamy możliwość niedrogo przenocować w Szczawnicy, wybór stał się łatwiejszy. Pieniny nas „przekabaciły”. W przedostatni dzień w roku, około południa wylądowaliśmy sześcioosobową grupką w Szczawnicy. Nie tracąc czasu zwołaliśmy naradę nad mapką Pienin i okolic. Z racji szybko zapadającego zmroku, wybór padł na krótką przechadzkę żółtym szlakiem ze Szlachtowej na wierzchołek Wysokiego Wierchu (898 m. n.p.m.). Słoneczna aura i lekki mróz zachęcały do aktywnego spędzania czasu i dawały nadzieję na podziwianie rozległych panoram ze szczytu. Ruszamy!
Mimo, że jest koniec grudnia, śniegu na stokach jest jak na lekarstwo. Niestety, zachodzące w klimacie zmiany widać gołym okiem. Chyba bezpowrotnie odeszły długie, mroźne zimy, kiedy to w górach (jak i w całej Polsce) leżało mnóstwo śniegu. Obym się mylił. Teraz śnieg sięga kostek, gdzieniegdzie łydek. Trasa jest przetarta, na początku idzie się dobrze, wędrówka przypomina bardziej spacer w parku niż górską wyrypę. Jednak nie o to chodzi, ważne, że mile spędzamy czas wśród ukochanych pagórów. Ścieżka wiedzie nas wśród polan i łąk, czasami przechodzimy obok małych zadrzewień. Gdy dochodzimy na grzbiet, do przecięcia żółtych wskaźników z niebieskimi, swe świetnie współgrające z mgłami oblicze, po raz pierwszy zaprezentowały Tatry.

Podchodzimy, w tle Pasmo Radziejowej




Pierwsza z panoram, w dole Szlachtowa, po lewej Czuprana (777 m.n.p.m)



Do karczmy 25 min



W tle słabo widoczne Tatry



Polana na przecięciu żółtego i niebieskiego szlaku

Najwyższa na zdjęciu to Okrąglica




Ostatni fragment przed Wysokim Wierchem




Od szczytu dzieli nas już niewiele. Jeszcze tylko krótkie podejście (wreszcie jest choć trochę stromo) i już możemy nacieszyć nasze oczy świetnymi widokami. A jest co podziwiać: od południa Tatry i Magura Spiska, od północy Gorce i Pasmo Radziejowej (Beskid Sądecki), na zachodzie Kotlina Orawsko-Nowotarska, Trzy Korony i Sokolica, a kompozycję od wschodu wieńczy najwyższy szczyt całych Pienin – Wysoka (1050 m n.p.m.). Zmysł wzroku w pełni zaspokojony. Co więcej, dziewczyny postarały się również o zaspokojenie zmysłu smaku i z plecaków co chwilę wyciągają jakieś pyszności. Nasze podniebienia cieszyły serniki, pierniki i czekolada, a na rozgrzewkę owocowa herbata z sokiem malinowym. Czego chcieć więcej?

Panorama z Wysokiego Wierchu

Debaty na Wysokim Wierchu, w tle Trzy Korony




Błogostan nie trwa długo, na koniec kilka ujęć i możemy schodzić w dół tą samą trasą. Na grzbiecie zatrzymujemy się jeszcze chwilę, by pożegnać zachodzące za Tatrami Słońce. Po trzech kwadransach meldujemy się w Szlachtowej. Wszyscy zgodnie udajemy się do karczmy, gdzie równie zgodnie zamawiamy grzańce i placki ziemniaczane po zbójnicku (szlachtowsku). Mimo, że wielkich tłumów nie ma, na dania czekamy grubo ponad godzinę. Smakują dobrze, jednak napiwków za obsługę nie zostawiamy. Dzień kończymy na długich rozmowach w domu gościnnym, umiejscowionym na ulicy o wymownej nazwie – Wygon.

Kolejny zachód Słońca w górach


Szturm „nową drogą” na Wysoką i ślizgi na szlaku.

W 366 dniu roku do dyspozycji na wędrówkę mamy cały dzień, dlatego plan jest bardziej ambitny niż dnia poprzedniego. Samochód parkujemy pod remizą w Jaworkach i asfaltową drogą udajemy się przez wieś w kierunku Wąwozu Międzyskały.
Jaworki to urokliwa wieś oddalona o ok. 6 km na wschód od Szczawnicy. Jest tam stok narciarski z wyciągiem krzesełkowym, mała stadnina koni i sławna na całą Polskę Muzyczna Owczarnia, będąca kulturalną perełką całej Sądecczyzny. Kultowy klub muzyczny zaadaptowany w starej pasterskiej owczarni, jest szczególnym miejscem pracy twórczej najwybitniejszych współczesnych artystów muzyki wielu gatunków. Miejsce to regularnie odwiedza wybitny skrzypek Nigel Kennedy, grający muzykę celtycką sławny zespół Carrantuohill, czy największe nazwiska polskiego muzycznego podwórka: Marek Raduli, Wojtek Pilichowski, Krzysztof Ścierański, Jarosław Śmietana, Hanna Banaszak i wielu innych. Jeśli chcecie wybrać się na wyjątkowy koncert, to lepszego miejsca jak Muzyczna Owczarnia po prostu nie znajdziecie. Mieliśmy okazję uczestniczyć w kilku koncertach, była to muzyczna ekstaza…
Wracamy na szlak, dochodzimy do wrót Wąwozu Międzyskały, na którego obszarze utworzono rezerwat przyrody Biała Woda. Założono go w celu ochrony licznych elementów przyrody nieożywionej (skały wapienne i turnie, kamieniste koryto potoku z kaskadami) oraz cennej flory naskalnych roślin wapieniolubnych i innych rzadkich roślin. Na terenie rezerwatu wapiennych skał jest od liku, a te najbardziej okazałe to: Smolegowa Skała, Brysztańskie Skały, Czubata Skała i Kociubylska Skała.

Wejście do Rezerwatu Biała Woda, po prawej Brysztańskie Skały

Szlak jest dobrze zagospodarowany


Panuje słoneczna aura, lekki mróz szczypie nasze twarze. Śniegu jest nieco więcej niż podczas podejścia na Wysoki Wierch, a dziewczyny, na licznych, zamarzniętych baniorkach potoku Biała Woda, prezentują swoje taneczne umiejętności. Jednak męskie jury konkursowe jest bardzo surowe w ocenach :) Pod Kuciubylską Skałą odbijamy w prawo i podążamy po niezbyt stromym stoku. Gdy dochodzimy do bacówki, robimy sobie chwilę przerwy by nacieszyć oczy widokami. 

Gwiazdy tańczą na lodzie


Dwie Baśki w grupie...

Komu oscypka, komu



Dalsza część trasy prowadzi przez rozległe hale do Przełęczy Rozdziela, następnie niebieskim szlakiem, raz przez niewielki las, raz przez polany, w pobliżu szczytów Wierchliczka (955 m n.p.m.) i Smerekowa (1014 m n.p.m.), udajemy się w kierunku Wysokiej (1050 m n.p.m.). Gdy docieramy pod Wysoką od strony wschodniej, robimy debatę, czy zdobyć „szturmem” jej masyw stromym stokiem przez głębokie śniegi, czy obejść górę wokół i wejść popularną ścieżką od zachodu. Decydujemy się na pierwszy wariant. Po pokonaniu stoku i przebyciu przez las, próbujemy wejść na szczyt po nagich wapiennych skałach. Jednak w połowie skapitulowaliśmy, „szturm” nową drogą się nie powiódł. Musieliśmy obejść szczytowe partie i na wierzchołek wejść od zachodniej strony. Na szczycie, wszyscy członkowie wesołej ekipy, oprócz zachwycania się onieśmielającymi widoki (w zasadzie powtórka z Wysokiego Wierchu), wcinali…kotlety schabowe przyrządzone przez mamę Ani. Godny poczęstunek na najwyższym szczycie Pienin.

Na Przełęczy Rozdziele, widok na Słowację

W drodze na Wysoką (w tle)




Tatry widziane ze szczytu Wysokiej

Widok na zachód z Wysokiej

Wcinamy schabowego :)



W drogę powrotną do Jaworek udaliśmy się zielonym szlakiem. Jej przebycie w początkowej fazie było dla nas wszystkich wielką frajdą. Mogliśmy przypomnieć sobie dziecięce lata, kiedy to zjeżdżaliśmy z najrozmaitszych wzniesień na czym tylko się dało.  Szlak miejscami był tak oblodzony, że bez raków, innego sposobu na jego pokonanie, jak zjazd na tyłku czy butach, po prostu nie było. Niektórzy z nas rozwijali momentami zawrotne prędkości.
Trasa końcowego fragmentu naszej pienińskiej wędrówki, a zarazem ostatniego w obfitującym w wyjazdy górskie 2012 r., wiodła przez Wąwóz Homole, jeden z najliczniej odwiedzanych wąwozów w Polsce. Swoją popularność zyskał dzięki bardzo urozmaiconej rzeźbie i ciekawej budowie geologicznej. Uroku wąwozowi dodają  kaskady potoku Kamionka wraz z ogromnymi skałami na dnie koryta. Swoje wdzięki prezentują liczne, odsłonięte wapienne skały: Grzebień, mierząca aż 120 m Wysoka, czy Kamienne Księgi. Nie dziwi więc fakt założenia na tym cennym obszarze rezerwatu przyrody w 1963 r. Wyjątkowe miejsce na zakończenie wyjątkowego roku. Z żalem opuszczamy wąwóz i udajemy w kierunku pozostawionego pod remizą auta. 

Nadszedł czas na ostatni akord 2012 r. W domu gościnnym, przy suto zastawionym stole, żegnaliśmy stary rok. Około godziny 23 udaliśmy się pod wyciąg narciarski na Palenicę, gdzie trwała impreza sylwestrowa. Tradycyjna, góralska kapela zabawiała wesołe towarzystwo. W strugach lejącego się szampana powitaliśmy 2013 r. Jednak to nie był koniec atrakcji sylwestrowej nocy. Zaraz po złożeniu sobie życzeń, udaliśmy się w kierunku stoku narciarskiego. Zjazdów tego dnia było nam mało. Uzbrojeni w „jabłuszka” zaczęliśmy się wspinać po dość mocno nachylonym stoku. Gdy odwagi już brakowało by wyjść jeszcze wyżej, zaczęliśmy zjeżdżanie. Cóż to była za frajda! Na jednym razie oczywiście się nie skończyło. Gdy już wszyscy mieli dość, wróciliśmy na kwaterę.

2013 r. rozpoczęliśmy w nieco szalony sposób. Chcielibyśmy życzyć Wam, jak i sobie również, aby cały ten rok był szalony, w pozytywnym tego słowa znaczeniu! :)


Zobacz trasę, jaką przebyliśmy w Pieninach

9 komentarzy:

  1. Dziekuję i nawzajem. Życzę Wam realizacji wielu szalonych pomysłów (ale samych bezpiecznych). Kontynuujcie swoje wyprawy i dzielcie się z nimi, dzięki czemu i ja z tego uszczknę co nieco.
    mamaMa

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia, nie ma to jak rozpocząć Nowy Rok w górach :) Ja rozpoczynałam go na Pilsku :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa! Można gdzieś podpatrzeć twoje "górskie wędrowanie"?

      Pozdrawiamy i zapraszamy częściej! :)

      B&M

      Usuń
  3. Czytam m.in. blogi, by wczuć się w atmosferę górskich wędrówek, poznaję "ludzkie motywacje" i różne sposoby "przeżywania" gór. . Wasz blog jest okej od strony literackiej i zdjęcia są interesujące. Być może zdecyduję się na napisanie opowiadania, którego akcja rozgrywa się na szlaku, Wasz blog jest z pewnością do tego zachętą,
    pozdrawiam
    Wojtek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za Twoje opowiadanie (mam nadzieję, że zdecydujesz się je napisać ;))! Chętnie przeczytam ;)

      Usuń
    2. Po studenckich wędrówkach, po przeczytaniu "Komina Pokutników" - Długosza - książki niesamowicie fascynującej siłą przesądu i tajemniczością, okazyjnych rozmowach z Wandą Rutkiewicz - wtedy mocno "porozbijaną" sąsiadką z osiedla (Wilanów II)- lata 80-te, tkwi we mnie "bakcyl" gór. Dziękuję za słowa zachęty do pisania, gwoli wyjaśnienia,jeśli coś jednak powstanie, góry będą stanowić urokliwe miejsce akcji, bo opowiadanie będzie.. kryminalne. Etos i znajomość gór okażą się jednak niezbędne - googlowanie - to za mało!
      pozdrawiam,
      Wojtek.

      Usuń
    3. Wojtku, serdeczne dzięki za miłe słowa. Motywują one do dalszej pracy i ulepszania swojego warsztatu "literackiego". Teraz musimy się bardziej starać, wiedząc, że mamy Takiego czytelnika :) Co do opowiadania, daj znać jak je napiszesz, ja już nie mogę się doczekać :)

      Usuń
  4. Wyprawy zimą w góry mają dla mnie jeszcze więcej uroku.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i okazuje się że Pieniny są piękne także i zimą. :-)

    OdpowiedzUsuń

*Autorzy bloga zastrzegają sobie prawo do usuwania komentarzy, które w ich opinii uznane zostaną za wulgarne, obraźliwe i niezgodne z prawdą.